A legnicki sąd w sprawie rozwodowej pomylił kiedyś mężczyznę z kobietą. Takich urzędowych pomyłek doświadczamy niemal codziennie. Kiedyś słynna była historia, jak to Poczta Polska zostawiła w legnickim teatrze im. Modrzejewskiej awizo, którego odbiorcą była... nieżyjąca od blisko stu lat Helena Modrzejewska.
- Kilka lat temu mój ośmiomiesięczny synek cierpiał na chorobę zakaźną. Jak w takich sytuacjach bywa, szpital powiadomił o takim przypadku legnicki sanepid. Po kilku dniach dostaliśmy z sanepidu pismo, z którego wynikało, że nasze dziecko ma osobiście stawić się w stacji epidemiologicznej i złożyć wyjaśnienia - wspomina jeden z naszych czytelników.
Niedawno legnicki sąd w pewnej sprawie rozwodowej wysłał pismo adresowane do pana Józefa. W korespondencji czytamy: "Sąd [...] w sprawie z powództwa [...] przeciwko [...] o rozwód wzywa Panią do złożenia szczegółowego oświadczenia, w którym poda dokładne dane o stanie rodzinnym, majątkowym [...]".
Administracyjne pomyłki się zdarzały, zdarzają i zdarzać będą. Na pierwszy rzut oka, w swej istocie, są one groteskowe i komiczne. Jednak po chwili głębszej refleksji można dojść do wniosku, że to wcale nie jest takie śmieszne, a wręcz tragiczne.
Może Wy też mieliście podobne historie? Jeśli tak, napiszcie o tym na forum.