W potyczce z Miedzią Legnica, tyszanie zagrali lekko, łatwo i przyjemnie. Już w 17 min. gry gospodarze objęli prowadzenie. Krzysztof Bizacki piekielnie uderzył z rzutu wolnego. Piłkę odbił golkiper "Miedzianki", ale wprost pod nogi Mirosława Wani. Pomocnik GKS nie miał kłopotów z "wpakowaniem" piłki do siatki. Po zmianie stron, legniczanie chyba jeszcze byli myślami w szatni, bo w 47. min. było już 2:0. Tym razem Imianowskiego precyzyjnym strzałem z pierwszej piłki kompletnie zaskoczył Tomasz Kasprzyk.
Ten sam zawodnik ponownie wpisał się na listę strzelców w 72 min. Szybką kontrę wyprowadził Bizacki, zagrał do będącego na czystej pozycji Kasprzyka, który atomowym strzałem posłał piłkę po poprzeczkę. Golkiper "Miedzianki" był bez szans.
Legniczanie tylko dwa razy poważnie zagrozili tyskiej bramce. Sytuacji nie wykorzystał Marcin Garuch, a kilka minut później obrońca GKS w ostatniej chwili zablokował strzał Michała Orłowskiego.
GKS Tychy - Miedź Legnica 3:0 (1:0)
Bramki: 1:0 - Wania 17'; 2:0 - Kasprzyk 47'; 3:0 - Kasprzyk 72';
Sędziował: Mariusz Stolarz (Brzesko).
Miedź Legnica: Imianowski - Smarduch Ż, Bakrać Ż, Kotlarski, Żółtowski Ż - Woźniak Ż CZ (85.), Kłak, Mikutel, Kret - Garuch, Orłowski.
Widzów: 1500 (w tym 50 z Legnicy).