Klub nie wpłacił na konto ZUS zaległych składek i cierpliwie czeka na reakcję prezydenta miasta.
Sytuacja finansowa legnickiego klubu nie jest do pozazdroszczenia. Miedzianka tonie w długach. Zobowiązania wobec wierzycieli, którym największy jest Zakład Ubezpieczeń Społecznych sięgają ponad milion złotych. Lekiem miał być strategiczny sponsor, ale w ostatniej chwili z finansowania klubu wycofała się Grupa Inwestycyjna Garman. ZUS zgodził się rozłożyć spłatę zaległości na raty. Pierwsza z nich - około 600 tys. zł - miała wpłynąć do 21 sierpnia. Ale pieniądze na konto ZUS nie wpłynęły, bo kasa Miedzianki świeci pustkami.
Miedź Legnica boryka się nie tylko z poważnymi kłopotami finansowymi. Nie może poradzić sobie także wewnątrz klubu. Sytuację miał jakoś opanować nowy zarząd, ale na nadzwyczajnym walnym zebraniu nikt nie był chętny do kierowania klubem. Jedynym rozsądnym - zdaniem mecenasa Piotra Rojka - było zatwierdzenie uchwały, w której klub zwrócił się do prezydenta Legnicy o podjęcie pilnych kroków i działań zmierzających do uzdrowienia sytuacji organizacyjnej i finansowej klubu. Na razie z Urzędu Miasta nie wyszło żadne stanowisko prezydenta w tej kwestii. Działacze poczekają do 15 września, tj. do dnia, w którym odbędzie się kolejne walne zebranie ASPN.
Na szczęście kłopoty finansowe nie przysłoniły nowemu trenerowi Miedzianki sportowych ambicji i celów. Dowodzeni przez Jarosława Pedryca piłkarze zdołali pokonać 2:1 portowców ze Szczecina, i to na boisku rywala.