Kontrola sklepów, do których trafiło podejrzane mięso rozpoczęła się wczorajszego ranka. Pracownicy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy skontrolowali 21 odbiorców irlandzkiego boczku na terenie powiatu legnickiego. Wyniki inspekcji były skuteczne, bowiem wszystkie sklepy wycofały podejrzane mięsiwo ze sprzedaży. Rzeczywiste skażenie boczku poznamy po, mającej zakończyć się jutro, analizie. Nie ma pewności, że wykaże ona realne zagrożenie.
- Na podstawie wyników analizy dokonamy oceny zagrożenia. Dopiero wtedy wiadomo będzie, czy ilość zawartych w importowanym mięsie dioksyn jest na tyle duża, aby zaszkodzić ludzkiemu organizmowi po jednorazowym spożyciu - wyjaśnia Dorota Dwojak, zastępca dyrektora Państwowej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy.
Informacja o tym, że na teren powiatu legnickiego trafił podejrzany boczek dotarła do siedziby tutejszego sanepidu 9 grudnia. Masarnia, w której surowy boczek przetworzono na parzony, wędzony, oraz roladę boczkową, przekazała pracownikom PSSE w Legnicy listę odbiorców mięsa. Na jej podstawie, dzień później, przeprowadzono kontrolę wszystkich sklepów. Dziś kupić "niepewnego" boczku już na szczęście nie sposób, jego część mogła jednak trafić na legnickie stoły. Ci z nas, którzy zakupili irlandzkie mięsiwo, nie mogą - póki co - spać spokojnie. Na wyniki analizy poczekać muszą do jutra...