Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Legnica
Lombard - ostatnia deska ratunku

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Ich szyldy od ponad dekady stanowią nieodłączną część miejskiego krajobrazu. Dla jednych obojętne, drugim pomagają związać koniec z końcem.

Lombardy to instytucje udzielające pożyczek pod zastaw. Biżuteria, sprzęt elektroniczny, papiery wartościowe – tutaj otrzymasz gotówkę za wszelkiego rodzaju dobra materialne. Część z nas korzysta z usług takich komisów, dla reszty zasady ich działania nie są wcale jasne. Idea jest tymczasem bardzo prosta: możemy tu przynieść swoje kosztowności. W zamian otrzymamy kwotę stanowiącą maksymalnie trzecią część wartości rynkowej zastawianego przedmiotu. Po upływie ustalonego terminu, wracamy do zakratowanego okienka i wykupujemy uprzednio pozostawione tu dobra. Cena za jaką przyjdzie nam odkupić 'fant' powiększona jest wtedy o sumę odsetek pobieranych przez lombard. Są one zdecydowanie wyższe od tych, którymi obciąża nas większość banków, rodzi się więc pytanie: co sprawia, że nadal korzystamy z usług lombardów?

Samochód, chałupa, a może worek węgla?

Pan Grzegorz jest właścicielem lombardu przy ulicy Złotoryjskiej i 'siedzi' w tej branży od 8 lat. Historia jego działalności nie skrywa żadnych drastycznych scen, czy nietypowych sytuacji. Jak sam twierdzi, od kiedy otworzył interes niewiele się zmieniło.

- Klientów przychodzi dziś praktycznie tyle samo, co osiem lat temu, więc w tym temacie nic nie uległo zmianie. Pod zastaw przyjmujemy w zasadzie wszystko, ale żadnych nietypowych 'fantów' nikt mi raczej nie proponował – wyjaśnia niewzruszonym głosem Grzegorz.

Co dla właściciela lombardu typowe, dla niewtajemniczonego mieszkańca może okazać się szokujące. Kto z nas mógłby bowiem przypuszczać, że przedmiotem proponowanym jako zastaw może być samochód, czy nieruchomości?

- Zdarzało mi się przyjmować auto, lub akt własności, ale było to ładnych kilka lat temu. Dzisiaj brakuje chyba zaangażowania, bo mimo, że takie propozycje się nadal zdarzają, nie korzystam z nich już wcale – tłumaczy pan Grzegorz.

Zastawem może być praktycznie wszystko, co posiada odpowiednią wartość. Jedynym ograniczeniem jest zdrowy rozsądek pracownika lombardu oraz... wyobraźnia jego klientów.

- Pewnego dnia w drzwiach stanął mężczyzna trzymający worek węgla. Nie muszę chyba tłumaczyć, że planował on zastawić opał za gotówkę. Oczywiście odmówiłem – wspomina właściciel lombardu mieszczącego się w okolicach centrum miasta (dane do wiadomości redakcji).

Klienci lombardów zaskakują pomysłowością. Nie tylko węgiel, ale i kuchenka turystyczna, maszyna do cięcia płytek, wiertarka czy tranzystorowe radio pamiętające czasy wczesnego PRL-u. Wszystko to przykłady nietypowych zastawów, z którymi autentyczni mieszkańcy Legnicy przyszli do lokalnej instytucji. Na codzień właściciele lombardów przyjmują najchętniej telefony komórkowe i biżuterię. Nieco rzadziej, sprzęt elektroniczny o większych gabarytach.

Te same twarze, te same zastawy

Większość właścicieli jest ze sobą zgodna – dziś lombard przetrwać może tylko dzięki stałym klientom. To w dużej mierze ludzie, którzy zmuszeni są do nieplanowanych wydatków. Legniczanie osiągający słabe dochody finansowe są niejednokrotnie zmuszeni do rozwiązań ostatecznych, czyli zastawienia swoich dóbr w zamian za zastrzyk gotówki. Zdanie to podziela Pan Józef, który potrafi spojrzeć na działalność lombardów z perspektywy czasu. Pracę w tej branży zaczynał jako jeden z pierwszych w mieście, przeszło 15 lat temu.

- Z upływem lat, lombardy znacznie straciły na frekwencji. Wielu ludzi borykających się z problemami finansowymi opuściło Polskę. Wyjechali za granicę w celach zarobkowych – opisuje powody słabnącej popularności lombardów. W swych rozważaniach, pan Józef posuwa się dalej:

- Obecnie część banków oferuje pożyczki do spłacenia w ratach, na bardzo dogodnych warunkach. Możliwość zapożyczenia się bez konieczności zastawienia cennych przedmiotów dużo bardziej przekonuje do siebie ludzi – kończy.

Zło konieczne?

Z relacji właścicieli lombardów wynika, że odsetek klientów nigdy już nie wracających po zastaw jest bardzo niski. Stali interesanci, o których mowa, praktycznie zawsze odbierają swoje drogocenności, a doświadczony pracownik komisu potrafi określić czy dany klient do niego wróci, czy też nie.

- Jeśli ktoś próbuje pozbyć się jakiegoś przedmiotu w zamian za gotówkę, jego intencje widoczne są jak na dłoni. Po kilku latach praktyki zaczyna się je rozpoznawać. Zdecydowana większość wraca jednak po zastawiony towar, to często ludzie starsi, otrzymujący niskie renty czy emerytury. Im bliżej terminu wypłaty, tym w większej są potrzebie – tłumaczy właściciel lombardu, który pragnął zachować anonimowość.

Kilku właścicieli nie wyraziło chęci rozmowy. Co więcej, zdarzyli się i tacy, którzy od zdawkowego 'dzień dobry' potrafili przejść już tylko do – powtarzanego niczym mantra - 'nie'. Czyżby w tym hermetycznym środowisku znajdowało się kilka czarnych owiec?


Paweł Pawlucy



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl