To już nie pierwsza tego typu inicjatywa w bieżącym roku. Niskie temperatury wpłynęły na poważne uszkodzenie wielu głównych legnickich dróg, zmuszając Zarząd Dróg Miejskich do reakcji. Dziś rano, na ulicach miasta pojawili się pracownicy, których zadaniem jest pozbycie się tego problemu.
-To nie do pomyślenia! Kiedy jechałam do pracy trzykrotnie byłam świadkiem sytuacji, w której niemal doszło do wypadku. Sama prawie uderzyłam w samochód, który gwałtownie zahamował tuż przede mną – narzeka mieszkanka osiedla Piekary B.
Ilość dziur jest na tyle duża, że ominięcie ich graniczy z cudem. Drogowcy rozstawiają więc pachołki mające ostrzec kierowców przed każdym poważnym uszkodzeniem nawierzchni. W wielu miejscach miasta pachołki drogowe zagradzają wjazd na jeden z pasów ruchu.
-Dziury są nie od dziś. Wcześniej po prostu w część z nich musiałem wpaść, dzisiaj trzeba było lawirować między pachołkami. Sam nie wiem czy to dla samochodu lepiej, czy gorzej. Niby zawieszenie mniej się zniszczy, ale karoseria może ucierpieć dużo bardziej jeśli dojdzie do wypadku, o który w takich warunkach nietrudno – komentuje jeden z naszych czytelników (dane do wiadomości redakcji).
Najlepszym rozwiązaniem wydaje się załatanie dziur w nocy, kiedy po ulicach nie jeżdżą praktycznie żadne samochody. O to, czy przeprowadzanie prac konieczne było w czasie, gdy legnickimi drogami jeździ najwięcej pojazdów, zapytaliśmy dyrektora legnickiego ZDM.
-Takie rozwiązanie nie wchodzi w grę. Mogłoby to okazać się dużo wygodniejsze dla mieszkańców, ale tylko niektórych. W ubiegłym roku, kiedy prowadziliśmy prace naprawcze w godzinach nocnych, zaczęły pojawiać się skargi. Legniczanie narzekali, że nie mogą spać, że przeszkadza im hałas – tłumaczy Andrzej Szymkowiak, dyrektor legnickiego Zarządu Dróg Miejskich.
Zgodnie ze starą maksymą, nie sposób dogodzić wszystkim. Część mieszkańców żąda przeprowadzenia napraw nocą, inni zdecydowanie się takiemu pomysłowi sprzeciwiają. Nie zmienia to faktu, że łatanie trwa i będzie trwać – jak mówi Andrzej Szymkowiak – dopóki dziury nie znikną. Pozostaje żywić nadzieję, że do godzin popołudniowych uda się usunąć uszkodzenia chociażby z głównych ulic miasta. W przeciwnym razie, mieszkańcy legnickich osiedli wracający z pracy do domu, będą musieli dostosować się do samochodowego slalomu, który wydaje się jedynym sposobem na osiągnięcie mety.