Wprawdzie listę wszystkich kandydatów SLD ubiegających się o mandat europosła w naszym okręgu zostanie zarejestrowana w najbliższy piątek, 24 kwietnia, dziś na konferencji prasowej dziennikarze oficjalnie już poznali nazwiska. Na liście nie ma żadnych niespodzianek. Jak od dawna zapowiadano, listę dolnośląsko - opolską otwiera eurodeputowana z Wrocławia Lidia Geringer de Oedenberg. Drugie miejsce zajmuje Apolonia Klepacz z Opola. Trzecia lokata przypadła legniczaninowi, Michałowi Huzarskiemu.
- Naszym celem w wyborach do Parlamentu Europejskiego jest zdobycie co najmniej dwóch mandatów w okręgu dolnośląsko - opolskim. Nasi kandydaci są wyraziści, to znane postaci w lokalnych samorządach - mówił dziś na konferencji Janusz Krasoń, szef Rady Dolnośląskiej SLD.
Trzeci na liście, legniczanin Michał Huzarski, chwalił się 9-letnim doświadczeniem w życiu społecznym i politycznym miasta. Kolejne miejsca na liście SLD zajmują: Andrzej Mazur, Patrick Kibangou, Patryk Wroński, Bogumił Łasisz, Daniel Ochman, Artur Pawlak i Sergiusz Najar.
- Europejscy socjaliści, którzy są drugą siłą polityczną w Parlamencie są najlepszą perspektywą dla Europy. Chciałbym, by kolejne pięć lat naszej obecności w Europarlamencie były dla Polski jak najbardziej owocne - deklarował dziś Sergiusz Najar, którego oficjalnie popierają były prezydent RP, Aleksander Kwaśniewski i były premier Włodzimierz Cimoszewicz.
Problemem wyborów do Europarlamentu jest bardzo niska frekwencja. Pięć lat temu 20-procentowa frekwencja była najniższa w historii wyborów do PE. A według najnowszych sondaży badania opinii publicznej, udział w czerwcowych wyborach w naszym kraju deklaruje na razie zaledwie 13 proc. uprawnionych.
- Wbrew powszechnym przekonaniu, te wybory są niezwykle ważne dla naszych obywateli. W Parlamencie Europejskim zapadają istotne decyzje, które mają znaczący wpływ na przyszłość krajów członkowskich. Wkrótce europosłowie staną przed reformą wspólnej polityki rolnej i zmianą przepisów przyznawania funduszy strukturalnych - zapowiada europosłanka Lidia Geringer de Oedenberg.
Gospodarze dzisiejszej konferencji podkreślili jak ważne jest przygotowanie językowe kandydatów.
- Ponad połowa z 54 europosłów z Polski nie zna języków obcych. Wiem, co mówię, bo wiele razy byłam świadkiem nieznajomości przez polskich eurodeputowanych choćby języka angielskiego. Polski poseł reprezentujący nasz kraj w Parlamencie Europejskim powinien biegle władać przynajmniej dwoma językami obcymi. To podstawa, by sprawnie i skutecznie pracować - podkreśla Lidia Geringer de Oedenberg.
I jako anegdotę europosłanka przywołała pewną sytuację, gdy wychodząc z Europarlamentu dzwoniła po taksówkę, po czym ustawiła się za nią długa kolejka polskich deputowanych, ni w ząb nie znających obcego języka, z prośbą o pomoc... w zamówieniu europejskiego taksówkarza.