Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Legnica
Pseudopochówek na legnickim cmentarzu

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Grabarzom nie chciało się wykopać odpowiedniej głębokości grobu, więc gdy trumna nie chciała się zmieścić, na siłę skakali po niej. Świadkowie tego bulwersującego zdarzenia długo nie mogli dojść do siebie.

Szef LPGK, choć nie potwierdził faktu skakania, wyciągnął konsekwencje wobec winnych, a prokuratura zapowiada wszczęcie postępowania wyjaśniającego.

Po głośnej sprawie sprzed kilku miesięcy urządzenia w Izbie Pamięci sklepu ze sprzedażą pogrzebowych akcesoriów, jesteśmy świadkami kolejnego skandalu na legnickim cmentarzu komunalnym w Legnicy. Tym razem w roli głównej wystąpili grabarze, którzy zajęli się przeniesieniem mogiły zmarłego w ubr. mężczyzny.

- To było rano, gdzieś około godziny 7.40. Akurat z okna mojego biura doskonale widać część cmentarza. Tego dnia widziałem co się stało. Podjechały dwa meleksy. Na jednym była trumna, na drugim znajdowała się drewniana obudowa grobu. Widziałem pięciu grabarzy w ubraniach roboczych i jeszcze koparkę. Operator koparki dwa razy machnął, by wybrać ziemię. Potem do pracy przystąpili grabarze. Zastanowiło mnie, dlaczego nie spuszczają trumny za pomocą specjalnych pasów - relacjonuje Józef Ejsmont, zastępca naczelnika Zakładu Energetycznego PKP, oddział w Legnicy, który widział całe zdarzenie.

Okazało się, że operator koparki zbyt płytko wykopał dół i wpuszczona trumna wystawała.

- Trumna zwyczajnie się nie zmieściła do wykopanego grobu. Jeden z grabarzy próbował więc pomóc sobie szpadlem. Zaczął łupać łopatą w wieko, by na siłę trumnę docisnąć do ziemi. Drugi z nich przeszedł po całej trumnie lekko zginając nogi. To był dla mnie szok, jak można tak chować zmarłego - opisuje dalej naczelnik Ejsmont.

Świadkami całego zdarzenia byli również inni pracownicy Zakładu Energetycznego PKP, którego budynek znajduje się tuż obok cmentarnego muru. Teresa Matusik przekonuje, że jeden z grabarzy zwyczajnie skakał po trumnie, by na siłę wepchnąć ją do wnętrza grobu.

- Widziałam to na własne oczy. I nie dowierzałam - mówi pani Teresa.

Prezes Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, który zarządza cmentarzem komunalnym przeprowadził w tej sprawie wewnętrzne, drobiazgowe śledztwo. Zapewnia, że o skakaniu po trumnie nie było mowy. Grabarze złożyli pisemne oświadczenia wyjaśniające swoje zachowanie, w których przyznali, że podczas grzebania zwłok palili papierosy i głośno się zachowywali. A przyczyną tego, że trumna utknęła, nie był zbyt płytki dół, ale wystający z ziemi kamień. Szef LPGK wyciągnął wobec winnych konsekwencje służbowe.

- Jeden z pracowników został ukarany naganą. Dwaj pozostali upomnieniem. Rzeczywiście podczas pochówku doszło do pewnych uchybień, ale nie były one tak drastyczne, jak opisują to inne osoby - wyjaśniał nam prezes Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, Józef Wasinkiewicz.

Usługę przenosin grobu w inne miejsce zleciła komunalnej spółce siostra zmarłego. W LPGK złożyła oświadczenie, w którym nie zgłosiła żadnych zastrzeżeń co do pochówku. Tyle tylko, że kobieta nie była świadkiem „ceremonii pogrzebowej”. Sprawą niegodnego pochówku prawdopodobnie zajmie się legnicka prokuratura, która w tym tygodniu ma podjąć decyzję o ewentualnym wszczęciu postępowania wyjaśniającego.


tom



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 27 kwietnia 2024
Imieniny
Sergiusza, Teofila, Zyty

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl