- Jeżeli pan prezes ma dla nas propozycję, która nas zadowoli to wspólnie to zadowolenie okażemy – krzyczał do mikrofonu Ryszard Zbrzyzny, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego. - Jeżeli nie, to żadnego porozumienia nie będzie.
Złość, zawiść, wyzwiska – tylko tyle otrzymał prezes Mirosław Krutin od pracowników Polskiej Miedzi. Do pikietujących wyszedł Herbert Wirth, wiceprezes zarządu, który zgromadzonym podziękował za przyjście i wspomniał o złożonej przez zarząd propozycji wypłaty premii w kwocie 3,5 tysiąca złotych dla każdego pracownika.
- Zapraszamy komitet protestacyjny na rozmowy do sali. Są propozycje które wcześniej przedstawiliśmy – powiedział, co spotkało się z kolejną serią gwizdów, wycia i obelg. - Niech tu prezes wyjdzie – krzyczał tłum, a tą jałmużnę sobie weźcie. - Ja nie wiem czy 3,5 tysiąca złotych to jest jałmużna – odpowiedział Wirth. Po czym rozległy się kolejne gwizdy i wyzwiska.
- Propozycja, którą przed chwilą wygłosił pan prezes jest nie do przyjęcia – mówił Ryszard Zbrzyzny. - To jest jednoznacznie odebrane. Prezes nie miał odwagi się tutaj pojawić, być może go nie ma.
Po tych słowach przedstawiciele komitetu protestacyjnego poszli na spotkanie z zarządem, a po kilku minutach pojawili się ponownie przed rozsierdzonym tłumem.
- Już wiemy dlaczego prezes bał się tu do nas wyjść – powiedział Zbrzyzny. - Bo proponuje 3,5 tysiąca złotych. Mało tego, jeszcze musimy złożyć deklarację, że jak weźmiemy te pieniądze to w tym roku niczego nie będziemy żądać. Powiedzieliśmy, że zarząd musi to jeszcze raz poważnie przemyśleć i daliśmy im 15 minut. Jeżeli prezes sam nie potrafi podjąć decyzji to niech podejmie decyzję w porozumieniu ze swoimi politycznymi mocodawcami.
Związkowcy powrócili do rozmów z zarządem miedziowego holdingu, a pod oknami słychać było wybuchy, wrzaski, gwizdy i wyzwiska oraz ciągłe skandowanie „Złodzieje, złodzieje, złodzieje!”.
- Chciałem powiedzieć wam, że dostaliśmy propozycję porozumienia, które mówi o 3,5 tysiącach – mówił Zbrzyzny do skandującego tłumu. - Jest to porozumienie, którego nie podpiszemy, żebyście wiedzieli. W dalszych częściach tego porozumienia jest także zapis o tym, że realizacja dzisiejszego porozumienia wyczerpuje nasze roszczenia na rok bieżący. Otóż nie wchodzi to w rachubę – krzyczał szef ZZPPM. - Żądamy cały czas 5 tysięcy złotych, żeby sprawa była jasna. 5 tysięcy złotych dla każdego pracownika i to jest warunek konieczny, który winien być spełniony, żeby mówić o jakimkolwiek porozumieniu. Przedmiotem naszego sporu jest również tak zwany abonament medyczny. Co do tego to właściwie nie mamy problemów z zarządem, który uznał, że tą sprawę trzeba załatwić. Mamy znakomitych lekarzy i znakomity sprzęt w Miedziowym Centrum Zdrowia i trzeba to przybliżyć naszym pracownikom. Każdy z was będzie miał prawo leczenia u specjalistów poza kolejnością.
Po chwili oczekiwania nerwy zebranych zaczęły brać górę nad zdrowym rozsądkiem.
- „Jest drezyna dla Krutina” - krzyczeli pikietujący, a szef ZZPPM musiał ich uspokajać. - Panowie przyszliśmy tu załatwić naszą sprawę, a nie narozrabiać – nawoływał do spokoju. Po chwili miał dla tłumu lepszą informację – Zarząd zadeklarował w tej chwili 5 tysięcy złotych – co protestujący przyjęli głośnymi brawami. - Nie cieszcie się jednak przed czasem – mówił Zbrzyzny. - Diabeł tkwi w szczegółach. Teraz chcemy mieć to czarne na białym, na kwicie z podpisami członków zarządu. Sama deklaracja słowna to dla nas za mało.
Kiedy związkowcy poszli podpisać porozumienie z zarządem, pod oknami prezesa słychać już było tylko głośne „Poczekamy!”. Związkowcy dopięli swego, zarząd uległ i zgodził się na wypłacenie specjalnej premii w kwocie 5 tysięcy złotych dla każdego pracownika Polskiej Miedzi. 12 maja na konta górników trafi 3,5 tysiąca złotych, kolejna transza wypłacona zostanie do 15 września, pod warunkiem, że sytuacja ekonomiczna w spółce się nie pogorszy – zastrzegły sobie władze spółki.