Jak już wcześniej informowaliśmy, decyzja o przeprowadzeniu strajku ostrzegawczego zapadła dziś przed południem. Podjęli ją przedstawiciele wszystkich central związkowych działających w strukturach KGHM. Jutro o godz. szóstej rano na dwie godziny stanie praca we wszystkich oddziałach górniczych i hutniczych należących do Polskiej Miedzi. W ten sposób związkowcy dają wyraźny sygnał sprzeciwu wobec planom rządu premiera Donalda Tuska wobec planowanej prywatyzacji lubińskiego koncernu.
- Pamiętam, gdy premier Tusk wraz z wicepremierem rządu Grzegorzem Schetyną zapewniali, że Polska Miedź nie będzie prywatyzowana. Niestety jak czas pokazał kosztem załogi Polskiej Miedzi i wszystkich mieszkańców Zagłębia Miedziowego rząd próbuje ratować się z kryzysu. Nie chcemy w Lubinie drugiego Wałbrzycha, gdzie upadły wszystkie kopalnie - mówi Józef Czyczerski, szef zakładowej Solidarności.
Tymczasem władze KGHM ostrzegają, że jutrzejszy 2-godzinny strajk będzie nielegalny.
- Strajk będzie nielegalny ponieważ naruszy ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Zarząd apeluje do przedstawicieli organizacji związkowych o zapewnienie spokoju i niepodejmowanie nielegalnych działań - alarmuje Monika Kowalska, rzecznik KGHM.
Według zarządu, wstrzymanie pracy we wszystkich kopalniach i hutach miedziowego holdingu nawet na dwie godziny spowoduje ogromne straty dla firmy i pracowników.
- Wiąże się to z utratą zarobków za czas przestoju i obniżeniem nagrody z zysku. Trzeba pamiętać, że KGHM to zintegrowany ciąg technologiczny. Wstrzymanie jednego elementu produkcji skutkuje zakłóceniami pozostałych - tłumaczy Monika Kowalska.
Mimo ostrzeżeń władz KGHM, związkowcy nie zrezygnują z podjętej dziś decyzji. Strajk ostrzegawczy jutro się odbędzie, a jeśli rząd przyjmie jutro listę spółek Skarbu Państwa przeznaczonych do prywatyzacji, na której znajdzie się KGHM, prawdopodobnie dojdzie do strajku generalnego.