- KGHM jest zainteresowany odkrywką w dłuższej perspektywie – mówił Herbert Wirth. - Uważamy, że trzeba stwarzać miejsce pracy dla pracowników nawet jeżeli mówimy o roku 2030 i dalej. W naszej strategii jest taki warunek – jeżeli ta inwestycja będzie inwestycją celu publicznego, będzie wpisana w program rządowy to KGHM mając ją obok, powinien się zainteresować.
Prezes Polskiej Miedzi przyznał również, że pewne kroki związane z legnickim złożem zostały już poczynione.
- Podpisaliśmy list intencyjny z PGE, który mówi że przeanalizujemy ten problem i w momencie kiedy ocenimy go, biorąc pod uwagę warunki i program rządowy rozwoju energetyki, to KGHM zorganizuje tak zwaną spółkę celową razem z PGE, która byłaby beneficjentem w procesie uzyskiwania koncesji na rozpoznawanie tego złoża – mówił Wirth. - Wiemy, że to złoże jest o różnej stopniu rozpoznania. Są białe plamy związane ze stacjonowanie wojsk radzieckich gdzie w ogóle nie było otworów, trzeba byłoby jeszcze raz dokonać rewaloryzacji tego co jest w sensie złożowym.
Na dzień przed referendum, które przeprowadzone zostanie w gminach zagrożonych odkrywką popieranie wydobycia nie jest społecznie akceptowane.
- Wiem, że to jest nienośne społecznie, ale 95 procent produkcji energii pochodzi z węgla. W strategii energetycznej schodzimy do około 60 procent, w tym dalej 30 procent jest z węgla brunatnego. Jeżeli zgodnie z prognozami wyczerpią się złoża w Turowie i Bełchatowie, to nawet jak zejdziemy do 30 procent, to po 2030 roku zrodzi się pytanie – skąd? Energia jądrowa, wiatry? Nie wierzę w to – stwierdził prezes Wirth. - Złoże legnickie jest bogate, o wysokiej zawartości energetycznej, ma mało części lotnych, ma mało zanieczyszczeń, w związku z tym idealnie by się nadawało do procesu gazowania. Ale to jest złoże do 200 metrów. Gdybyśmy dzisiaj podejmowali decyzje o zastosowaniu tej metody – to ja powiedziałbym nie. Jedyną realną technologią na dzień jest odkrywka.