Przypomnijmy. Przed weekendem w pierwszym tygodniu września, strzelanie na oddziale G-7 Zakładów Górniczych Rudna odbywało się zgodnie z przyjętym harmonogramem. Niespodziankę przyniósł początek następnego tygodnia. Kiedy jeden z pracowników poszedł skontrolować przodek, okazało się, że jest tam bardzo dużo urobku. Z oględzin wynikało, że skał jest około 20 razy więcej niż zazwyczaj.
Nikt nie potrafił powiedzieć co mogło wywołać takie skutki, ani też jakie mogą być tego następstwa. W miejscu pojawienia się dużej ilości urobku przerwano wydobycie, a chodniki w pobliżu zamknięto. Wyższy Urząd Górniczy powołał specjalna komisję, która ma za zadanie zbadać zjawisko i jego przyczyny oraz możliwość pojawienia się go w innym miejscu i ewentualne skutki, jakie może nieść to za sobą.
Wstępnie zebrane informacje specjalistów mówią o prawdopodobnym wycieku azotu. Jeśli chodzi o szczegóły, jest na to jeszcze za wcześnie. Komisja pracująca pod ziemią odrzuca jednak możliwość wybuchu metanu, ponieważ jak twierdzą, w takim przypadku w kopalni wybuchłby pożar. Na odcinku, na którym odnotowano niespotykane dotąd w kopalniach Polskiej Miedzi zjawisko, pracuje dużo maszyn, które w zetknięciu z metanem mogłyby doprowadzić do zapłonu.
Wszystkich, którzy widzieli to „kopalniane zjawisko” dziwi fakt, jak wyglądało wyrobisko. Masa, jaka wypłynęła ze skały w jednym miejscu wyglądała jak wyszlifowana, w dodatku na końcach wyrzuconych skał znajdowały się nie uszkodzone urządzenia. Według specjalistów, gdyby doszło do prawdziwego wybuchu, siła z jaką zostałyby wypchane zniszczyłaby urządzenia. Tak się jednak nie stało.
W kopalni Rudna zamknięto cztery wyrobiska. Górnicy wrócą na nie, jeżeli będzie taka możliwość, a najszybciej może to nastąpić po uzyskaniu kompletnej analizy zjawiska i zagrożeń jakie może nieść za sobą. Wyniki najprawdopodobniej poznamy na początku przyszłego roku.