Gdy większość z nas drży na samą myśl wyjścia z domu i stawienia czoła mroźnym warunkom, jakie panują na zewnątrz, Zdzisław Samaszko ubiera sportowe buty, które sam nazywa "szmaciakami", i udaje się na mroźną kąpiel w lodowatej topieli. Legnicki amator "morsowania" nie ogranicza jednak swojego zimowego hobby do wypraw nad pokryte lodem jeziora. Jego upodobania stały się sposobem na życie, dzięki czemu od lat nie uskarżał się na katar, kaszel czy ból gardła, a więc główne objawy przeziębienia. Kluczem do zachowania zdrowia i hartu organizmu jest, opatentowany przez niego, system ubierania się.
- Od kilku ładnych lat stosuję pewną sprawdzoną metodę, która pomaga mi unikać choróbska, przeziębień i innych kłopotów ze zdrowiem nawet najmroźniejszej zimy – tłumaczy Zdzisław Samaszko. - Zasada jest prosta: ubieram jedną warstwę ubrania mniej, niż inni ludzie. Jeśli ktoś zakłada kurtkę, ja wychodzę na dwór w swetrze, jeśli pogoda skłania do przywdziania swetra, ubieram się w koszulę – zapewnia legnicki amator mroźnych kąpieli.
Zdaniem pana Zdzisława, ludzie zbytnio przejmują się tym, co wskazuje ich termometr. - Jesteśmy zwykle przewrażliwieni na punkcie ubierania się. Gdy spada temperatura, od razu zaczynamy się obawiać o zdrowie i w ruch idą szaliki czy czapki, a przecież lekarze, którzy wypowiadają się na poszczególnych stronach internetowych klubów "morsów", podkreślają, że lepiej organizm ochłodzić, niż przegrzać – przekonuje Zdzisław Samaszko.
- Każdy lekarz pediatra i internista zaleca, aby nie przegrzewać dzieci, nie opatulać ich ubraniami do granic możliwości – zgadza się specjalista chorób zakaźnych Ryszard Kępa. - Oczywiście, gdy mróz jest duży należy się porządnie ubrać, ale zawsze racjonalnie, z umiarem – dodaje kierownik pododdziału chorób wewnętrznych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy.
Zdaniem specjalisty, stosowanie metod opisanych przez Zdzisława Samaszko może być skuteczne. - Każdy człowiek jest inny, podobnie jak metody dbania o zdrowie są różne. Nie można powszechnie polecać sposobów opisanych przez czytelnika, ale w indywidualnych przypadkach jak najbardziej je pochwalam. Z pewnością jest to efekt wieloletniego treningu, obserwacji własnego ciała, prowadzenia higienicznego trybu życia, racjonalnego odżywiania się i unikania alkoholu czy papierosów – dodaje Ryszard Kępa.
- Sprawdziłem ten sposób na sobie i zauważyłem, że ubierając się lżej nic na tym nie tracę, a wręcz przeciwnie zaczynam się czuć lepiej. Mój organizm się uodpornił – zapewnia Zdzisław Samaszko. -Na mój widok przechodnie kręcą głowami, są zdziwieni widząc mężczyznę w szmacianych butach i swetrze, gdy wszyscy wokół są opatuleni po samą szyję. Moi koledzy z pracy stosują podobne metody ubierania się. Grube warsty odzieży nie chronią ich jednak przed zachorowaniem i nawet kilka razy w roku zdarza im się iść na zwolnienie lekarskie – kończy legnicki "mors".