Dziś sąd zaplanował wygłoszenie mów końcowych. Ale obrona zgłosiła wniosek o przesłuchanie jeszcze jednego świadka. Sędzia Aleksander Żurakowski wyznaczył więc kolejny termin rozprawy na 18 marca. Tego dnia prócz przesłuchania świadka, usłyszymy mowy końcowe. I nie wykluczone, że jeszcze tego samego dnia sędzia wyda wyrok lub stanie się tak pod koniec marca.
Na ławie oskarżonych zasiadają Stanisław D., były rektor legnickiej uczelni, Jerzy S., kanclerz i Robert B. Prokuratura zarzuca Stanisławowi D. zawarcie niekorzystnej dla uczelni umowy dzierżawy i podpisanie przedwstępnej umowy sprzedaży nieruchomości na rzecz spółki "Handlomix". Były rektor ustalił czynsz na tysiąc złotych rocznie, podczas gdy stawka obowiązująca wówczas na rynku powinna wynieść nie mniej niż 145,9 tys. zł rocznie. Zdaniem prokuratury Stanisław D. celowo zaniżył wysokość czynszu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Tym samym były rektor wyrządził szkodę na rzecz uczelni o wartości nie mniejszej niż 530,9 tys. zł. Stanisław D. jako ówczesny rektor PWSZ zawarł w imieniu szkoły kolejną niekorzystną umowę ze wspomnianą już w aktach sprawy, firmą "Handlomix". Tym razem umowa dotyczyła sprzedaży tej spółce dwunastu działek budowlanych w Glinkach za 296,2 tys. zł, podczas gdy rynkowa wartość tych gruntów wynosiła co najmniej 1,3 mln zł.
Jerzy S. jako kanclerz uczelni, który odpowiedzialny był za sprawy administracyjne, gospodarcze i finansowe, miał pomóc byłemu rektorowi zawieranie niekorzystnych dla szkoły umów dzierżawy i sprzedaży uczelnianego mienia. W imieniu PWSZ kanclerz prowadził bowiem negocjacje z dzierżawcą i nabywcą nieruchomości, w wyniku których podpisano niekorzystne dla szkoły umowy. Robert B. odpowiada przed sądem za wprowadzanie w błąd kwestora uczelni, stwierdzając nieprawdę na wystawionych 14 fakturach za obiady w jednej z legnickich restauracji dla byłego rektora Stanisława D. Za posiłki zapłaciła uczelnia, która wystawiła „lewe” faktury.
Proces Stanisława D., Jerzego S. i Roberta B, rozpoczął się 19 lutego ubr. Wszyscy mają postawione zarzuty niegospodarności i przekroczenia swoich uprawnień. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do stawianych im zarzutów. Grozi im kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat.
