Socrealistyczny obiekt publicznej toalety na legnickim blokowisku u zbiegu ulic Gojawiczyńskiej i Wierzyńskiego od lat jest obiektem drwin i kpin mieszkańców. Na okazałą budowlę okoliczni lokatorzy patrzą z przymrużeniem oka.
- Panie, już tyle lat stoi to dziwactwo, że aż płakać się chce ze śmiechu. Kto w ogóle postawił coś takiego, to ja nie wiem, ale zawsze śmiałem się z tego. Panie, już dawno to powinni zrównać z ziemią, albo zrobić z tego jakiś lokal - uśmiecha się Jarosław Kochanek, którego zagadnęliśmy.
O miejski szalet upomnieli się ostatnio legniccy radni, którzy postanowili go zburzyć. W tym celu zapisali w tegorocznym budżecie 180 tys. zł na rozbiórkę tego obiektu. Ale na ostatniej konferencji prasowej prezydent Legnicy mówiąc o autorskim projekcie korekty budżetowej wspomniał, że pieniądze z rozbiórki słynnej toalety chce przesunąć na inne, pilniejsze i ważniejsze zadania.
- Na przykład na modernizację nawierzchni ulic Wandy, V Dywizji, Ziemowita i Dąbrówki. Są naprawdę ważniejsze cele, niż rozbiórka szaletu - skomentował prezydent miasta, Tadeusz Krzakowski.
Władze miasta chcą przekonać radnych, by wstrzymali się z decyzją burzenia tego obiektu. Bo miasto woli sprzedaż lub wydzierżawić budynek. A adaptacją socrealistycznego kompleksu publicznej toalety zainteresowana jest m.in. Fundacja "Żyć z Nadzieją".
- Która planuje uruchomić tam świetlicę środowiskową oraz prowadzić działalność charytatywną. Część pomieszczeń posłużyłaby na magazyn na odzież i żywność dla najbardziej potrzebujących - dodaje Arkadiusz Rodak, rzecznik prezydenta Legnicy.