Od tego pamiętnego wydarzenia, mija dziś prawie szesnaście miesięcy, a spalony obiekt wciąż straszy w centrum miasta.
To był jeden z groźniejszych pożarów ostatnich lat w Legnicy. Około godz. 23.30 legnicka straż otrzymała zgłoszenie o pożarze klasztoru. Gdy ratownicy przybyli na miejsce, cały dach obiektu już stał w ogniu. Akcja gaszenia trwała całą noc, zakończyła się dopiero o siódmej rano.
Klasztor pofranciszkański był jednym z cenniejszych obiektów zabytkowych w Legnicy. Dziś tylko straszy. Fot. Wincenty Kołodziejski
Uczestniczyło w niej blisko 70 strażaków z jednostek całego powiatu legnickiego. Straty wyceniono na ponad milion złotych. Właścicielem obiektu był tajemniczy inwestor pochodzenia tureckiego z niemieckim paszportem i jego polska żona. Oboje odnowili wnętrze i urządzili centrum handlowe, ale interes nie wypalił. Budynek wygląda dziś, jak w dzień po pożarze. Dlatego przeznaczony jest do całkowitej rozbiórki. Ale kiedy to nastąpi? Tego nikt nie wie, bo właściciel jakby zapadł się pod ziemię.