Najprawdopodobniej mieszkanka Złotoryi znalazła się w mieszkaniu mężczyzn z własnej woli. - Często były tam libacje alkoholowe i zapewne tym razem miało być podobnie - mówi Sławomir Masojć, rzecznik legnickiej policji. Na podstawie badań lekarskich wykluczono również gwałt.
Sprawa jest nadal badana przez funkcjonariuszy.
Przypomnijmy, że sprawa dotyczy 42-letniej mieszkanki Złotoryi, która zeznała, że była bita i gwałcona przez dwóch mężczyzn w wieku 58 i 60 lat. Kobieta wykorzystała moment nieuwagi sprawców porwania i zadzwoniła na policję. Powiedziała, że nie jest z Legnicy i nie wie dokładnie pod jakim adresem się znajduje, zna natomiast prawdopodobne nazwisko jednego z mężczyzn, którzy ją przetrzymują. Kobieta zdążyła podać to nazwisko policjantowi i wtedy ktoś wyrwał jej telefon z ręki. Funkcjonariusz usłyszał jedynie szamotaninę i krzyki. Po sprawdzeniu nazwiska podanego przez kobietę ustalono, gdzie jest zameldowany jego właściciel. Kiedy pod wskazany adres przyjechali funkcjonariusze wydziału kryminalnego nikt nie otwierał drzwi. Słychać było jednak, że w środku ktoś jest. Podjęto decyzję o siłowym wejściu do mieszkania. W mieszkaniu znajdowała się pobita kobieta i dwóch mężczyzn w wieku 60 i 58 lat. Obaj zostali zatrzymani i przewiezieni do Komendy Policji. Byli nietrzeźwi. W ich organizmach badanie wykazało pół promila i promil alkoholu.