Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Legnica
Policjanci mieli żądać cegieł za spokój

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Policjanci z sekcji antykorupcyjnej zeznawali w procesie byłych komendantów chojnowskiej policji. Zeznawał też bezprawnie przetrzymywany w areszcie mieszkaniec Gniewomierowic.
Policjanci mieli żądać cegieł za spokój
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Były komendant chojnowskiej policji Leszek W. (44 lata) i jego były zastępca Adam P. (49 lat) są oskarżeni o korupcję, zatajanie przestępstw i przeszkadzanie w wykrywaniu sprawców, wymuszanie zeznań i nielegalne przetrzymywanie ludzi w areszcie. Grozi im do 10 lat więzienia. Oskarżeni w procesie są także cywilna pracownica komisariatu, Teresa Sz., (o fałszowanie na polecenie szefa dokumentów)

i 34-letni policjant Piotra D. (o pozbawienie wolności Władysława S. z Gniewomierowic).

Obaj policjanci mieli zmuszać chojnowskiego biznesmena do dostarczania materiałów budowlanych do budowanej przez Leszka W. willi pod Chojnowem. Główny świadek oskarżenia – właściciel firmy transportowo-budowlanej - zmarł na serce w trakcie śledztwa. To on pierwszy powiadomił w kwietniu 2007 roku policjantów z sekcji antykorupcyjnej, że jest zmuszany do łapówki w zamian za zwrot dowodu rejestracyjnego lawety. W marcu 2008 roku policjanci z wojewódzkiego Biura Spraw Wewnętrznych zatrzymali obu komendantów, którzy spędzili dwa miesiące w areszcie.

Dziś w Sądzie Rejonowym w Złotoryi zeznawali policjanci z sekcji antykorupcyjnej, kierowca zatrzymany przez byłych komendantów do kontroli i przetrzymywany w areszcie Władysław S.

„Twój szef ma problem”

Arkadiusz K., kierowca z Gołaczowa doskonale pamięta tę wyjątkową kontrolę. Wiózł na lorze ciągnik wypożyczony przez firmę miastu. Wiedział, że jego samochód przekracza dopuszczalne parametry. Na wysokości Michowa zauważył skodę, w której siedzieli umundurowani policjanci. Znał tylko jednego, Adama P., zastępcę komendanta. Za kierownicą siedział sam szef chojnowskiej policji. Ruszyli za jego ciężarówką i po 300 metrach zatrzymali pojazd. Jak zeznał, nie przedstawili się, nie pokazali legitymacji, a Leszek W. zapytał jedynie, czy ma zezwolenie.

To była wyjątkowa kontrola, bo policjanci z innych jednostek zawsze mierzyli zestaw, a komendant wziął jedynie dowód rejestracyjny pojazdu - zeznawał Arkadiusz K. - Powiedział, że jest problem i że muszę zadzwonić do swojego szefa. Adam P. nic nie mówił.

Kierowca przyznaje, że szef wrócił do firmy z dowodem rejestracyjnym i zapowiedział, że złoży skargę.

Nie dostałem nawet mandatu – dodaje Arkadiusz K. - Wszyscy w Chojnowie mówili, że komendant się buduje w Białej, a mój szef miał sprzęt budowlany i żwirownię.

Tajna notatka wypłynęła

Szef chojnowskiej firmy skontaktował się z Arturem Sz. i Piotrem B. z legnickiej sekcji ds. walki z korupcja. Jak zeznawali dziś w sądzie, gdy tylko usłyszeli, że łapówki żądali chojnowscy policjanci natychmiast przerwali rozmowę i postanowili powiadomić Biuro Spraw Wewnętrznych wojewódzkiej policji.

Powiedział, że komendant odda mu dowód rejestracyjny pojazdu, ale w zamian chciałby materiały budowlane lub transport materiałów na plac budowy – mówił Artur Sz. - Przerwaliśmy rozmowę, bo chodziło o policjantów, a to podlega innej komórce w policji. Zgłosiliśmy sprawę szefowej naszej sekcji i komendantowi Sławomirowi Bąkowi.

- Był poirytowany, rozżalony i zły, że tak można się zachowywać – dodaje Piotr B., emerytowany już policjant z tej samej sekcji - Obawiał się, że to się może powtarzać.

Obaj sporządzili notatkę służbową. Piotr B. przypuszcza, że nadano jej status niejawnej. Zeznał, że Adam P. potem spotkał Artura Sz. i wypytywał o notatkę. Sam też spotkał komendanta chojnowskiej policji na korytarzu w komendzie.

- Zagadnął o notatkę, powiedział, że nie ma do mnie pretensji, że musiałem ją sporządzić, a potem dodał: „I co? Minął miesiąc czasu i mogą mi na ch... skoczyć!” - zeznaje Piotr B. - Byliśmy zaskoczeni, że o naszej notatce do Biura Spraw Wewnętrznych dowiedzieli się obaj komendanci. Informacja po prostu „wypłynęła”. Nie wiem od kogo.

„Spokój, jesteśmy z policji”

Władysław S. o ósmej rano wybrał się do pracy w Gniewomierowicach. Szedł na piechotę z Legnicy. Po drodze kupił piwo i papierosy. Tuż przed obwodnicą zajechał mu drogę samochód.

Pasażer przez otwarte okno rzucił do mnie „A ty dokąd”, myślałem, że to bandyci – wspominał przed sądem. - Wyszedł z samochodu, a po chwili także kierowca, który rzucił „Panie S., spokój, jesteśmy z policji” i kazał mi położyć ręce na masce. „Chyba was powaliło” - odrzuciłem.

Policjanci go jednak skuli i zawieźli do chojnowskiego komisariatu. Tam trzymali do godziny 12 w pomieszczeniu z kratami.

Leszek W. zeznał, że prokuratura rejonowa chciała ustalić adres mężczyzny, ponieważ był poszukiwany za nie płacenie alimentów. - Zatrzymanie jest w takich przypadkach uzasadnione – zeznał były komendant.

Władysław S. stwierdził, że nikt mu przed zamknięciem w areszcie, nie przedstawił jego praw i nie podał przyczyn zatrzymania.

Adam P. dziś jest już na policyjnej emeryturze. Leszek W. po długim okresie zawieszenia, został zwolniony z policji.

Kolejna rozprawa w kwietniu.


Tomasz Woźniak



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl