Niemiecka ekipa przyjechała Bentleyem Speed Six z 1929 roku. Samochód brał udział w wyścigu Le Mans w 2000 roku i w rajdzie 80 dni dookoła świata. A dziś był najdroższym autem w Legnicy. Niemieccy rzeczoznawcy wycenili samochód na 2,1 mln euro. Najdroższym, choć nie najstarszym. Warszawiak Marek Sankowski miał starszy okaz.
- Jesteśmy naznaczeni chorobą – mówi ze śmiechem Marek Sankowski z Warszawy. - Czuję się szczęśliwy, gdy mam ręce całe w smarze, a gdy mi się uda uruchomić samochód to cieszę się jak dziecko. Jak niedawno, gdy odpaliłem jaguara 120 z 1953 roku. Przyrąbało w tłumik jakbym petardę odpalał aż podłoga pod nim poszła w drzazgi. Dla takich chwil warto to robić.
Marek Sankowski przyjechał kilkanaście minut po głównej kolumnie pojazdów. Jego Rolls-Royce model 20 HP z 1927 roku miał problemy z silnikiem. Właściciel przy aucie spędził prawie godzinę szukając usterki. Chociaż zapewnia, że Royce`y się nie psują.
Stare samochody kupuje i składa od 1974 roku. Ma w swoim garażu ponad 30 aut. Wśród nich także swoje pierwsze cacko - replikę Morsa z początku XX wieku zrekonstruowaną na bazie... bryczki.
- Nie odpalałem go od dziesięciu lat – przyznaje Sankowski. - Nawet nie wiem, czy jeszcze jeździ. Teraz robię samochód na parę z 1899 roku. Stanie obok najstarszego samochodu w Polsce – Ramblera z 1903 roku.
Samochód, którym przyjechał do Legnicy przywiózł 4 lata temu z Kanady. Kupił go od właściciela, który jeździł nim 30 lat. Royce jest z aluminium, więc wytrzymał bez problemu swoje ponad 80 lat życia.
Złoty Bentley S-3 z 1963 roku to wymarzony samochód Pawła Stawińskiego z Poznania. Kupił go rok temu, a właściwie wymienił za Royce`a z lat 70. Jest bliźniakiem Royce`a Silver Cloud (Srebrna Chmura). Oba w tym samym czasie produkowano w brytyjskiej fabryce. Różnią się tylko osłoną chłodnicy i reflektorami. Bentley ma podwójne. No i tych ostatnich wyprodukowano o połowę mniej. Zaledwie 1200 sztuk.
Ten samochód ma duszę – przyznaje Stawiński. - Jeżdżę nim czasem do pracy, albo z synami do zoo jak mam gdzie zaparkować. Tylko na strzeżonym i znanym mi miejscu. Inaczej najstarszy syn musi zostać w samochodzie. Wie pan, te znaczki, lusterka przyciągają młodych ludzi.
Taką właśnie, niemiłą przygodę miał rok temu Dariusz Brudkiewicz z Opola. Dziecko urwało ramię mechanicznego kierunkowskazu w Rolls Royce`ie z 1948 roku. Kupno nowego wyniosło 40 funtów brytyjskich.
- Nie wiem jak to jest, ale na takich zlotach to ludzie myślą, że wszystko można dotknąć, przycisnąć – uważa Brudkiewicz. - Czasami trzeb mieć oczy wokół głowy.
Silver Wrighta (Srebrna Zjawa) z 1948 roku kupił przez przypadek. - Pojechał po Silver Clouda, ale zobaczyłem zniszczony samochód i od razu się w nim zakochałem – wspomina. - Od lat 70. marzyłem o Royce`ie, a życie jest po to, by spełniać marzenia. Moje kolejne, by jeździł idealnie.
Instrukcja obsługi Zjawy zaczynała się od zdania: "Własciciel powinien poinstruować swojegoszofera, że...". Oprócz Srebrnej Zjawy pan Dariusz odbudowuje także Phantoma V – jeden z rzadszych okazów. Identycznym modelem jeździł John Lennon.
Z kolei inny Dariusz z Wrocławia woli pozostać anonimowy. Nic dziwnego. Na zlot przyjaciele przywieźli aż 6 jego aut. - Szukam unikatów, Rolls-Royce to w ogóle rzadki samochód, ale mnie interesują te z naprawdę krótkich serii – przyznaje. - Do Legnicy przyjechał m.in. mój Bentley MK IV Coupe Park Ward, jeden z dwóch wyprodukowanych z kierownicą z lewej strony. Takie okazy można zdobyć tylko w domach aukcyjnych. Oczywiście nie w Polsce.