Usłyszałam łupnięcie i myślałam, że ktoś wyrzucił przez okno śmieci – mówi sąsiadka, która pierwsza wezwała pogotowie. - Zobaczyłam, że to coś co leży pod ścianą to nie jest worek ze śmieciami.
Kobieta sama wyszła wyrzucić śmieci, ale nie doszła do kontenera. Podeszła pod ścianę domu i zobaczyła z przerażeniem, że na ziemi leży dziecko.
- Leżało na plecach z nogami podniesionymi do góry, widziałam jedynie główkę i białe pieluchy – wspomina. - Byłam przerażona. Pierwszy raz coś mi się takiego przydarzyło. I nikogo na podwórzu nie było. Nawet plotkary jakby się zmówiły i zniknęły z okien.
Z otępienia wyprowadziły kobietę dopiero dzieci, które nadbiegły. Chwyciła za telefon i zadzwoniła po pogotowie ratunkowe. Ratownicy zjawili się po 6 minutach.
- Pamiętam jak przeraźliwie krzyczała, gdy dzwoniła po pogotowie – mówi inna sąsiadka. - Sąsiad z czwartego pietra też wychodził ze śmieciami, rzucił je po pobiegł do dziecka. Po karetce przyjechali też policjanci, długo się dobijali do tego mieszkania, z którego wypadło dziecko, sąsiad im otworzył, schodził chwiejnym krokiem z nimi. Jak zobaczył karetkę to się rzucił do tylnych drzwi, ale go odciągnęli. Matki dziecka nie widziałam, podobno późno wróciła.
Do tragedii doszło wczoraj około godz. 16 w budynku przy ul. Daszyńskiego na Zakaczawiu. Dwójka dzieci została pod opieką pijanego ojca. Spał, gdy zaczęły wdrapywać się na parapet. Kacperek prawdopodobnie sturlał się z daszku, jaki jest pod ich oknem i osłania balkon sąsiadów z pierwszego piętra, a spadając zawadził głową o sam balkon. Ka wróciła dopiero po kilku godzinach. Miała blisko 3 promile alkoholu w organizmie. Ojciec dziecka około 2 promili.
- To wysoka, szczupła kobieta, ale jakaś taka zahukana, nikt z nią chyba nie rozmawiał w budynku – dodaje sąsiadka. - Czuć było czasami alkohol od niej.
Jak się dowiedzieliśmy, rodzina wprowadziła się tu niedawno, na początku lipca.
Dziecko obecnie walczy o życie w legnickim szpitalu. Jego stan jest wyjątkowo ciężki. Ma uszkodzony układ nerwowy i poważne obrażenia głowy.
Legnicka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie narażenia przez rodziców dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia skutkujące doznaniem przez nie obrażeń.
- Taki czyn zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności - informuje Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Rodzice po opuszczeniu izby wytrzeźwień zostali umieszczenie w policyjnej izbie zatrzymań.