Prokuratura Okręgowa w Legnicy 25 listopada oskarżyła Dominika K. o to, że w grudniu 2010 r. zabił swoją 25-letnią żonę Justynę, a jej zwłoki ukrył w domu pod podłogą. Miesiąc wcześniej Dominik K. zabił 23-letnią Agnieszkę, z którą łączyła go bardzo bliska relacja osobista. Po zabójstwach znieważył ciała obu kobiet.
Do pierwszej zbrodni doszło najprawdopodobniej 12 listopada 2010 r. w okolicy Lechitowa niedaleko Góry. Tego dnia pokrzywdzona poszła do sklepu kupić cukier. Po drodze spotkała przypadkowo jadącego samochodem oskarżonego, z którym od pewnego czasu utrzymywała stosunki intymne. Pojechali razem w ustronne miejsce. Gdy w trakcie rozmowy Agnieszka S. poruszyła temat żony, Dominik K. poprosił ją, aby wysiadła z samochodu. Sam wyciągnął z bagażnika klucz samochodowy do kół, a potem z nieustalonych powodów zabił kochankę uderzając ją co najmniej sześć w głowę. Ciało zawiózł na teren żwirowni w okolicy Bełcza Małego. Tam po znieważeniu zwłok ukrył je w dole z wodą.
Rodzina Agnieszki S., gdy jej nieobecność się przedłużała, nie zgłaszała zaginięcia ze względu na wcześniejsze przypadki opuszczania przez nią domu na dłuższy okres. Ponadto matka Agnieszki S. dostała z telefonu córki dwa sms-y, z których wynikało, że nie wróci ona do domu oraz, że jest u swojego chłopaka i żeby się o nią nie martwić. Sms-y faktycznie wysyłał oskarżony, który po zabójstwie dysponował telefonem pokrzywdzonej.
W nocy z 13 na 14 grudnia 2010 r.zabił swoją żonę. Pożycie małżeńskie Justyny i Dominika K. od pewnego czasu nie układało się poprawnie. Często dochodziło do kłótni. Pokrzywdzona pozostawała w silnym związku emocjonalnym z innym mężczyzną. Mąż podejrzewał ją o zdradę. Pokrzywdzona także była o niego zazdrosna. Tragiczny wieczór przebiegał jednak spokojnie. Oskarżony właściwie bez powodu zaatakował małżonkę przyniesionym ze strychu młotkiem, gdy wychodziła ona z łazienki. Zadał ofierze co najmniej pięć silnych ciosów w głowę tępą stroną narzędzia. Rozległe obrażenia czaszkowo-mózgowe spowodowały natychmiastowy zgon kobiety. Oskarżony nie wiedząc co zrobić z ciałem ukrył je w pokoju syna pod podłogą pomiędzy legarami konstrukcji budynku.
Następnego dnia Dominik K. poinformował rodzinę, że jego żona uciekła w nocy zabierając ze sobą dokumenty oraz wspólne oszczędności. Później kłamał, że powiadomił policję o jej zaginięciu, a z telefonu pokrzywdzonej wysyłał do rodziny sms-y, w których miała ona informować, że jest szczęśliwa i prosi, aby jej nie szukano. To i inne działania podejmowane przez oskarżonego uspokoiło najbliższych. Zawiadomienie o zaginięciu złożyli dopiero pod koniec grudnia 2010 r.
Dominik K. 10 lutego 2011 r., po wcześniejszym zatrzymaniu go przez policję w związku z kradzieżą w innej sprawie, sam zgłosił się do komendy w Górze i przyznał do zabójstwa żony wskazując miejsce ukrycia jej zwłok. Nie potrafił jednak wskazać jednoznacznych motywów swego działania.
Z tego min. względu powstały wątpliwości co do poczytalności oskarżonego. Poddano go obserwacji psychiatrycznej. Uzyskano też opinię seksuologa. Z ekspertyz wynika, iż Dominik K. nie jest chory psychicznie. U oskarżonego rozpoznano jednak osobowość psychopatyczną z takimi jej cechami jak skłonność do manipulacji, płytkość uczuć, brak poczucia winy i empatii, brak poczucia odpowiedzialności oraz możliwość reagowania na krytykę nagłym użyciem przemocy. Zachowanie oskarżonego po zabójstwach nie było wynikiem zaburzeń preferencji seksualnych.
Dominikowi K. grozi kara dożywotniego więzienia. Obecnie przebywa w tymczasowym areszcie.