Tragedia rozegrała się 19 maja w Prochowicach. Pacjentka, która cierpiała na bóle gardła około godz. 11.30 przyszła po poradę do lekarza POZ. Gerard O. po zbadaniu kobiety przepisał jej antybiotyk i lek, na który kobieta była uczulona.
Po wyjściu z gabinetu lekarskiego wykupiła receptę. Zażyła po jednej tabletce antybiotyku i leku. Pół godziny później jej współlokator zadzwonił do Gerarda O. Okazało się, że pacjentka ma nagły atak duszności i przeraźliwego kaszlu. Lekarz kazał wezwać karetkę. Mimo akcji reanimacyjnej ratowników o godz. 14 pacjentka zmarła.
Biegli lekarze z Akademii Medycznej we Wrocławiu po wynikach sekcji zwłok kobiety nie dopatrzyli się istnienia związku przyczynowo-skutkowego między zażyciem leku, a śmiercią pacjentki. Dlatego prokuratura postawiła lekarzowi zarzut narażenia pacjentki na utratę życia lub zdrowia, a nie nieumyślne spowodowanie śmierci. Inna klasyfikacja czynu, ale nie zagrożenia. Za oba przestępstwa grozi bowiem do 5 lat więzienia.