IPN-owska komisja ścigania zbrodni przeciwko narodowi polskiemu zgromadziła przeciwko trzem byłym milicjantom mocne materiały dowodowe, które pozwoliły oskarżyć ich o popełnienie zbrodni komunistycznej. Ich ofiarami byli działacze zedelegalizowanej w stanie wojennym związkowej Solidarności.
Proces miał ruszyć 21 lutego, ale nie odczytano nawet aktu oskarżenia. Bo na kilka dni przed pierwszą rozprawą zmieniono sędziego referenta, który nie zdążył zapoznać się z aktami. Proces miał być wznowiony w poniedziałek, w ostatni dzień marca. Jednak z oficjalnych zapowiedzi o ewentualnym ogólnopolskim strajku sędziów, którzy domagają się podwyżek wynagrodzenia, rozprawę przeciwko milicjantom odroczono do 21 kwietnia.
Tadeuszowi K. prokurator IPN zarzuca przekroczenie swoich uprawnień w trakcie prowadzonych postępowań, polegające na znęcaniu się w 1983r. nad działaczami Solidarności: Stanisławem Zabielskim i Januszem Ruszkowskim. Oskarżony milicjant bił obu pokrzywdzonych, obrażał słowami wulgarnymi. Ponadto groził będącej w ciąży żonie jednego z działaczy, że nie urodzi dziecka, a 8-letnia córka zostanie odebrana rodzicom. Innemu z działaczy groził, że "nieznani sprawcy" uprowadzą i zgwałcą jego żonę.
Janusz Ruszkowski z Polkowic był jedną z ofiar. Fot. Wincenty Kołodziejski
Drugiemu z oskarżonych milicjantów, Piotrowi M. IPN zarzuca, że podczas przesłuchania Stanisława Zabielskiego bił go pałką po stopach aż do utraty przytomności, kilkakrotnie uderzył ciężkim krzesłem dębowym w tył głowy i kręgosłup, brał też udział, razem z innymi nieustalonymi dotychczas współsprawcami, w wywiezieniu Zabielskiego z siedziby komendy MO do lasu, gdzie grożono mu śmiercią.
Jeden z byłych milicjantów z uśmiechem zakrywał twarz przed obiektywami kamer. Fot. Wincenty Kołodziejski
Trzeci z oskarżonych, Zdzisław S. usłyszy zarzut niedopełnienia obowiązków. Były milicjant nie reagował na ciężkie pobicie Janusza Ruszkowskiego przez innego oficera bezpieki.
W czasie pierwszej rozprawy, która trwała kilka minut, trzej oskarżeni unikali rozmowy z większością dziennikarzy obecnych na sali rozpraw. Zadziwiało nas zachowanie jednego z byłych milicjantów, który zbytnio nie przejmował się powagą sprawy. Z uśmiechem zakrywał twarz przed obiektywem kamer i fotoreporterów żartując, że media szukają sensacji. Jakby mówiąc: „i co mi zrobicie”.
Za zarzucane oskarżonym Tadeuszowi K. i Piotrowi M. czyny grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Zdzisławowi S. grozi natomiast do 3 lat więzienia.
Za zarzucane oskarżonym Tadeuszowi K. i Piotrowi M. czyny grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Zdzisławowi S. grozi natomiast do 3 lat więzienia. Fot. Wincenty Kołodziejski