Funkcjonariusze wrocławskiego Wydziału Prewencji i Patrolowego kontrolowali w nocy tereny położone na północ od Wrocławia. W miejscowości Szczodre zauważyli osobowe Daewoo Tico, którego styl jazdy wzbudzał u mundurowych pewne podejrzenia. Policjanci postanowili zatrzymać do kontroli auto na dzierżoniowskich numerach rejestracyjnych i dali kierującemu wyraźne sygnały do zatrzymania się. Ku zdziwieniu mundurowych, auto zaczęło, w miarę swoich możliwości, przyśpieszać i skręciło w leśną ścieżkę. Zaczął się policyjny pościg.
Mężczyzna uciekał leśnymi ścieżkami i zakończył swoją jazdę na drzewie. Szybko jednak wyskoczył z samochodu i zaczął biec pieszo w ciemny las. Policjanci mieli jednak całą sytuację pod kontrolą. Nie był to z resztą pierwszy złapany uciekający przez tą konkretną dwójkę policjantów. Po kilkunastu sekundach 32-latek leżał już na leśnej ściółce i policjanci zakładali mu kajdanki na ręce. Mogli z nim spokojnie porozmawiać i zapytać o motywy jego zachowania.
Jego tłumaczenie było dość szczere. Sam przyznał, że ucieczka nie była najlepszym pomysłem w jego sytuacji. Podjął tą próbę, ponieważ w jego Tico skończyły się badania okresowe, a on sam miał cofnięte uprawnienia do kierowania pojazdami. Teraz będzie musiał jeszcze odpowiedzieć za popełnienie przestępstwa, jakim jest niezatrzymanie się do policyjnej kontroli.
Samochód po kontakcie z drzewem miał wyraźne uszkodzenia maski i reflektorów, dlatego policjanci zatrzymali jego dowód rejestracyjny, żeby nikomu nie przyszło do głowy nim w takim stanie jeździć. O dalszym losie mężczyzny zdecyduje teraz sąd.